Duszpasterstwo Powołań Honoratki

A wszystko zaczęło się od Tindera😎 ŚWIADECTWO MAĆKA

A wszystko zaczęło się od Tindera😎 ŚWIADECTWO MAĆKA

👉UWAGA! DZIŚ COŚ NOWEGO⁉️ ŚWIADECTWO MAĆKA❗❗❗
A wszystko zaczęło się od Tindera😎
I nie mam tu na myśli mojego nawrócenia bo wiara, modlitwa, potrzeba więzi z Bogiem jest w moim życiu od najmłodszych lat. Tu chodzi o niesamowity zwrot w moim życiu, na nowo poznanie Boga i jego miłości. Piękna dziewczyna na zdjęciach, długi opis, a na końcu opisu słowa w stylu: „Wiara jest dla mnie ważna więc jeżeli Ci to przeszkadza nie marnuj mojego i swojego czasu”, nie wiele myśląc odpisałem: „Fundament już mamy dobry, teraz pora się poznać…” ale nie będę Was trzymał w napięciu, ta kobieta była aż cudem, który Bóg postawił w moim życiu! Osobą dzięki, której odkryłem na nowo czym jest wspólnota i to o tym doświadczeniu chcę Wam napisać. Wspomniana dziewczyna jest moją dobrą przyjaciółką, nie jesteśmy razem ale niesamowicie się cieszę, że ją poznałem.
Po może trzech spotkaniach dostałem propozycję wyjazdu na rekolekcje z siostrami Honoratkami i braćmi kapucynami do Zakopanego, weekend majowy 2023. Poznałem już odrobinę tą dziewczynę, to jak szalone w tamtym czasie prowadziła życie, w skrócie wyjazd za wyjazdem i w sumie teraz wcale mnie ta propozycja nie dziwi  zawsze przed takimi wyjazdami budzą się we mnie niepotrzebne obawy, ale finalnie znalazłem się na miejscu i bardzo się cieszę, że tam byłem!
Moje dotychczasowe wyobrażenie wspólnoty było mocno skrzywione, w dużej mierze przez mojego brata, lata około 2010-12 byłem za jego namową na dwóch katechezach rozpoczynających nową grupę we wspólnocie Neokatechumenalnej, duża część mojej rodziny od strony Taty należy do tej wspólnoty od wielu lat. Mój brat powtarzał mi regularnie że poza wspólnotą nie ma zbawienia, nie chciał nawet słuchać o innych wspólnotach w domyśle mając za jedyną słuszną wspólnotę właśnie Neo. Tam przerażało mnie to jak bardzo trzeba się od razu zaangażować, po skończeniu katechez wyjechać na weekend formujący wspólnotę, potem spotkania w domach, w weekendy Eucharystia…. To na tamten moment mnie przerażało, było za dużo, finalnie sprawiło, że przez kolejne 10 lat w ogóle nie myślałem o wspólnocie…
Rok 2023 i wyjazd do Zakopanego, tam spodziewałem się długich porannych modlitw, modlitw na szlaku, ogólnie chodzenia po górach i dużej ilości modlitwy…. I co? Pierwszego dnia byłem zły, że nawet nie było wspólnej koronki czy różańca! dlatego na szlaku modliłem się sam  była msza święta, konferencja a później dzielenie, tyle. A o czym przed chwilą pisałem, że w neo było dla mnie za dużo na raz, za dużo zobowiązań, spotkania itp. To mam teraz mniej  wspólne przygotowywanie śniadań, smażenie jajecznicy z 25-30 jajek, wspólne robienie kanapek, rozmowy na szlaku, rozmowy o wszystkim, siostry dzielące się swoimi świadectwami, historiami życia. Coś niesamowitego, w całkowitej atmosferze wolności, luzu czyli to czego potrzebowałem. Dzisiaj nawet wspominając tamten czas myślę, że to idealne osoby aby organizować takie wyjazdy, bo młodzi ludzie uwielbiają słuchać takich historii, historii które wbrew naszym pozorom są często bardzo podobne do naszych ale pokazujące dodatkowo, że Pan Bóg jest w stanie wyprowadzić nas na naprawdę dobrych ludzi! Ten wyjazd „wybielił mi” moje postrzeganie wspólnoty. W tym wszystkim duży udział miała paczka osób z którą jechałem na te rekolekcje z Lublina. Do dziś wspominam postawę nowo poznanego kolegi, który zaimponował mi odwagą w głoszeniu miłości Boga, uwielbiam inspirować się takimi postawami, czerpać od takich ludzi. Ponadto nauczył mnie dziękować Bogu za te trudne sytuacje, doświadczenia. Wspomniany kolega pojechał ze mną kilka tygodni później na dyskotekę na poczekajkę i tak się rozpoczęła moja przygoda ze wspólnotą. Aktualnie jestem już w drugiej wspólnocie, ale zawsze jak tam przychodzę jestem na maksa uśmiechnięty bo czuję że jestem we właściwym miejscu.
Wszystko warto robić w wolności, mój przykład pokazuje, że narzucanie swojej woli drugiej osobie może nas tylko zrazić, rekolekcje w Zakopanem nie były narzucaniem a nowym światłem na to jak może wyglądać wspólnota. W tym roku byłem kolejny raz na rekolekcjach, tym razem w Bieszczadach, wydaje mi się, że miałem jeszcze więcej obaw niż rok temu  i na przekór muszę napisać, że było jeszcze luźniej! Nie było nawet konferencji! I wiecie co? Zaprosiliśmy do nas Boga a On działał jeszcze mocniej! Ja spotkałem kolejny CUD jaki Bóg postawił na mojej drodze! To kolejna nowo poznana osoba, która uświadomiła mi (wierzę, że to odpowiedź Boga na moje pytania co mam dalej robić) że warto zawalczyć o czystość. Uwierzcie mi to dla mnie mega głębokie! Wiedziałem, że ten grzech jest w moim życiu i że pewnie jeszcze długo będę się z nim zmagał, ale patrzyłem na siebie przez pryzmat ogólny mojego życia i tego że raczej jestem dobrym człowiekiem więc co tam jeden grzech, który w dodatku nie wyrządza krzywdy innym. Ale nie! Bóg mnie tak bardzo kocha, że chce mnie z tego grzechu uwolnić a ja czuję się jeszcze bardziej przez niego zaopiekowany.
Jedno z kazań wygłoszone przez brata Michała pomogło mi spojrzeć na spotkane wspomniane osoby jako na CUD, który w moim życiu uczynił Bóg. Jako odpowiedź na moje modlitwy ale też bodziec do dalszej pracy nad sobą.
Nie przedłużając pragnę się z Wami podzielić drugim moim niesamowicie głębokim doświadczeniem relacji z Bogiem. Poranna msza Święta, wspólnie przygotowane śniadanie i wejście całą grupą na szczyt. Na górze wspólne jedzenie, robienie kanapek, opowiadanie żartów. I właśnie ta niesamowicie trudna sytuacja, ciężka do opisania, ja jedyne co czułem to bezsilność, bezradność… Wszyscy zaniepokojeni. Dziś dziękuję Bogu bo nawet ta sytuacja, choć nie należała do przyjemnych pokazuje mi, że droga którą przeszedłem w życiu była po coś, dziś już nawet wiem dlaczego akurat ja tam zostałem pomimo wspomnianej bezsilności. Ta sytuacja pokazała mi też co już w życiu przepracowałem i daje tylko nadzieję, że do mojego zostania mężem już coraz bliżej, choć do tej pory nie poznałem mojej przyszłej żony. Ale to dalej nie o to chodzi! Słuchajcie fajnie się rozmawiało z siostrą ale co tutaj robić?! Po blisko półtorej godziny rozmowy siostra mówi żebyśmy się pomodlili na różańcu, to ja czując klimat poprowadziłem, powiedziałem moją intencję i razem z siostrą rozpoczęliśmy tajemnicę światła. Modląc się na szczycie góry ja autentycznie czułem się jakbym był bliżej Boga. I spoglądałem na niebo z uśmiechem tak jakby On mnie widział i w myślach powtarzałem sobie: Wierzę że jak tylko skończymy się modlić to cała ta trudna sytuacja się zakończy, powtarzałem to z uśmiechem na twarzy  Ostatnia tajemnica „Ustanowienie Eucharystii” w połowie tajemnicy Bóg uczynił cud!  wysłuchał mojej modlitwy!!!! Wszystko się uspokoiło. Dla mnie to dowód na to że nie ilość modlitwy, moich ofiar, wyrzeczeń, ale moja wiara. Mt 17:20 „Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: „Przesuń się stąd tam”, i przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was”.
To nasza wiara w tym wszystkim jest najważniejsza, nasze zawierzenie, zaufanie Bogu, ufność że on nas poprowadzi, jak Piotr szedł po wodzie do póki był wpatrzony w Jezusa! Powinniśmy iść przez całe życie wpatrzeni w Jezusa!
Z całego serca Wam błogosławię!

https://onedrive.live.com/?authkey=%21AJa%5F6FJsRqzwVeI&id=1EF43A19F3A19561%21118456&cid=1EF43A19F3A19561